niedziela, 6 maja 2012

Matka

W wieku 17 lat miałem wypadek w pracy. Był 6 maja 1968 roku, około godz. 11.00 stałem na rusztowaniu na czwartym piętrze budynku, złamała się jedna z desek i spadłem na dół, z wysokości 17 metrów: krzyk, uderzenie o ziemię, i potem nie czułem już nic. Obudziłem się w szpitalu całkowicie sparaliżowany, ze złamaniem 5, 6, i 7-go kręgu kręgosłupa. Wieczorem tego samego dnia zostałem przewieziony do szpitala w Syrakuzie, mój stan był bardzo poważny, w każdej chwili mogłem umrzeć. Ordynator oddziału złożył mojej mamie dziwną propozycję: «Proszę pani, jeśli pani syn przeżyje, będzie sparaliżowany na całe życie, jeśli pani chce, zrobimy zastrzyk, dzięki temu nie będzie cierpieć ani on, ani pani». Mama była i jest kobietą głęboko wierzącą i odpowiedziała “nie”: «Jeśli Bóg chce, niech go zabierze, jeśli zostawi go w takim stanie, z radością będę się nim zajmować przez całe życie». Mama przyjęła Krzyż, rzekła swoje “Tak” Bogu.
Dzięki temu “Tak” mojej mamy mogę dziś opowiedzieć swoją historię.
Nino Balieri, Świadectwo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz