Ileż nienawiści, bluźnierstw, łez; ile modlitw Matki.
Dziesięć długich lat w ciemności, bez żadnej nadziei.
Wszystko było skończone.
I oto Twoje światło, Panie, oświetla moją drogę.
Ty mnie nie opuściłeś. Byłeś w moim wnętrzu, czekałeś jedynie, żebym zauważył Twoją obecność.
Byłeś jak ogień pod popiołem, gotowy, aby zapłonąć w moim życiu i sprawić, żebym się narodził na nowo, aby wyjść z tego mroku śmierci, który się we mnie utworzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz