Pan wie, co jest dla mnie dobre; tak, mógłby uczynić dla mnie cud, w jakimkolwiek momencie, ale tego nie chce. Kto wie, czy gdyby uzdrowił mnie cieleśnie, czy nie mógłbym zachorować na duchu? A Bóg nie chce tego dla mnie, lecz potrafi użyć mej ofiary dla zbawienia wielu dusz, dla przebaczenia grzechów.
On zna moją słabość i woli pozostawić mnie w moim położeniu, ponieważ więcej mogę zrobić w łóżku, niż chodząc po ulicach tego świata. Uzdrowić mnie fizycznie! Pewnie, byłoby to coś wielkiego, i kto wie, ilu ciekawskich ludzi przyszłoby mnie odwiedzić, ale potem, z czasem zapomnieliby o mnie oraz o cudzie, a ja wróciłbym do normalnego i banalnego życia.
Ludzie natomiast pojmują prawdziwe przesłanie uśmiechu chorego człowieka. Który pokazuje, że Pan czyni go szczęśliwym także w cierpieniu potrafi dotknąć dogłębnie serca człowieka, dając każdemu potwierdzenie, że Pan jest naprawdę, gdyż tylko On może przemienić w chorym cierpienie w radość, tylko On potrafi sprawić, że uśmiechasz się w bólu. Oto więc największy cud: sprawienie, że jestem użyteczny dla innych.
Wystarczy mi jedynie uzdrowienie duchowe, gdyż daje mi ono pokój, radość, pogodę ducha i wiele siły do świadczenia innym o Panu : Uwielbiajmy i dziękujmy Bogu, aby mógł nas pocałować Swoją Wolą: jej podporządkowani zdołamy trwać w komunii z Nim, aby znaleźć otwarte bramy Nieba.
[Sulle Ali della Croce, Nino Baglieri e… tanta voglia di correre, G. Ruta (red.), tłum. ks. Adam Popławski SDB, ELLEDICI Torino 2008, s. 124-125.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz